Besalú
Katalonia to nie tylko morze,jego piękna linia brzegowa i nadmorskie miasta. Lubię podkreślać, że Katalonia to dla mnie prawie że mikrokontynent. Na obszarze 32.000 km2 mamy morze, strzeliste Pireneje, gdzie zimą możemy szusować na nartach, bezkresne lasy, w niektórych miejscach krajobraz niemalże stepowy, a całe terytorium jest pełne przepięknych i malowniczych miasteczek. W trakcie dłuższego pobytu warto zajrzeć również w głąb lądu i poznać naszą kochaną Katalonię z innej perspektywy. Bardzo dobrze zobaczymy to w Besalu, około 130 km na północ od Barcelony, w Regionie La Garrotxa którego rzeźbę ukształtowały licznie tu obecne wygasłe wulkany,
W Besalú ikoną miasta jest most z kamienia, który dzięki konserwacji przetrwał tu od czasów średniowiecznych. Miasteczko, choć obecnie niepozornych rozmiarów, ma doniosłą przeszłość, bowiem w średniowieczu było jednym z głównych ośrodków miejskich w Katalonii oraz siedzibą hrabstwa. Z czasów świetności pozostały nam przepiękne romańskie kościoły Świętego Piotra oraz Świętego Wincentego, a świadectwem dziejów dawniej tu zamieszkałej wspólnoty żydowskiej są ruiny synagogi oraz mikwy, gdzie dokonywano rytualnych kąpieli. W przerwie od zwiedzania możemy skosztować ratafię, trunek zrobiony z receptury złożonej między innymi z orzechów, goździków oraz innych ziół, z wyrobu ratafii słynie bowiem Besalú na całą Katalonię.
Besalú można zwiedzać również w połączeniu z innym miasteczkiem o podobnym, kamiennym charakterze, Rupit.